jak nie urok to....
nie dokończe jak wyżej ale gorsze słowa cisną mi się na usta.
Dwa dni temu pojechałam na działkę, ładna pogoda, wokół las...to sobie pospaceruję. Przyjeżdzam a tu niespodzianka...energetyka ciągnie kable w naszej alejce, wiec zaczęli nas uzbrajać. Nie spodobało mi się tylko że wykop leci prawie na granicy mojej działki jak do utwardzonej drogi jest dużo miejsca wiec mogli troche wyśrodkować...ale co tam...myśle sobie może tak musi być...baba nie na wszystkim musi sie znać...Dziś stwierdziałm że trzeba sprawdzić jak postępy a tu proszę wykop zakopany, ziemia wyrównana a betonowych słupków i wyznaczników od geodety określających granice naszej działki ani widu ani słychu!!!!!!!
Myślałam że mnie coś strzeli. Zapłaciłam dodatkowo geodecie żeby sprawdził czy wyznaczone granice przez dewelopera są ok żeby potem się nie okazało że 5cm na sąsiada działce buduję a tu kasa wyrzucona w błoto bo kopareczka teren sobie wyrównała.....
Dzwonie do dewelopera a on na to że wie że mieli kopać ale że na granicy naszej działki to już tak nie miało być...mieli dużo miejsca no i że oni teraz będą kazali im to naprawić...A ja mu na to że gów.... mnie to obchodzi ale te słupki i wytyczenie przez geodete ma być i chce jeszcze na piśmie że wszystko się zgadza bo potem nie chce cyrków mieć...A on że się postarają to od nich wyegzekwować...Szlag mnie trafi...jeszcze nie zaczęliśmy a już się muszę przepychać.....
Uffff już mi lepiej jak się wygadałam....teraz przynajmniej mąż posłucha z mniejszą dawką emocji o tym zdarzeniu ;/
Powiem Wam że macie stalowe nerwy że tak daleko doszliście z budowami i przepychaniem się z wykonawcami....
Pozdrawiam