jak Feniks z popiołów...
....ślimaczym tempem (ale to już coś) gonimy stracony czas... Co tu dużo mówić...daliśmy duuupyyy i wszystko się posypało. Ale do rzeczy... Moja przerwa we wpisach nie była spowodowana tym że mi się nie chciało...chociaż nie...racja, nie chciało mi się, wręcz nienawidziłam tego bloga...bo u Was coś a u mnie duuupppaaa!! No cóż, ciężko mi było cieszyć się Waszymi postępami (przyznaje się i oczekuję na karę :) ). Ostatni wpis był o tym że zaczynami...wiec tak w lipcu zaczeliśmy i te szambo nawet zakopaliśmy, i te ściany powstały i nawet skręcili ten nasz strop (raczej bunkier przeciwlotniczy bo architekt przesadził ze stalą ) i nawet udało nam sie zalać ten strop i potem co? a no ta nieszczęsna duuuppaaa, co by tu za bardzo nie bluzgać. I mówię Wam że tyle minęło że zdążyłam ochłonąć bo inaczej by mnie na blogu zbanowali za te emocje co to miałam :D. No cóż nie lubie...nie ja nienawidzę jak coś nie idzie po mojej myśli :D.
No więc z końcem września utknęliśmy w martwym punkcie bo stało się...nasze Boby wsiąkły jak kamień w wodę i zwodząc nas miesiąc w koncu nie pojawili się na budowie. A po drodze zaliczkę sobie wzieli za robotę i zaliczkę na materiały też daliśmy a coooo!...przecież to tacy z polecenia i porządni ludzie byli...GŁUPOLE ja wiem..nic nie musicie mówić...ja tak dałam się omamić. No ale co człowiek uczy sie na błędach i tego juz NIGDY nie popełnię. Potem dotarły do nas wieści że wlaściciel załapał robotę w Niemczech i zwiał tam nie płacąc Bobą nie mówiąc już o długach w hurtowniach za m.in. nasz materiał na który wzięli zaliczkę... Koniec końców po ciężkim upadku na duuuppeee (no jakoś w nią najbardziej czułam się kopana), po prawie porzuceniu budowy czy zaniechaniu jej na jakiś czas...co ja piszę na kilka lat co najmniej myślałam bo serca zbrakło i sił też...zaczęliśmy szukać nowej ekipy i koniec końców po wydaniu 15tyś więcej niż planowaliśmy ekipa pod koniec stycznia ogłosiła SSO. Nadgonie fotorelację w najbliższym czasie. Potem mieliśmy przestój spowodowany oknami a tak naprawdę ciepłym montażem okien i tym że szybko byśmy musieli ocieplać budynek. Teraz czekamy na okna. Montaż przewidziany na dziś przesunął sie na za tydzień...naprawdę uczę się cierpliwości...staram się bardzo...no mówię Wam że nawet dużo nie bluzgałam z tego powodu. Bo co tam...elektryk który był umówiony na sobotę i rekuperacja poczekają...przecież każdy lubi czekać tak samo jak ja :D.
Jakoś przebrnęłam przez ten ciężki powrót do blogowania i licze że teraz będzie z górki...
Pozdrawiam A.
Komentarze